American Dream ♥: Kids birthday party

8/31/2013

Kids birthday party

Dzisiejszy dzien zaczal sie dla mnie dosyc pozno, poniewaz okolo 11, gdyz musialam odespac wczorajsza impreze, ktora trwala do 12. Takze jak wstalam i zjadlam sniadanie, juz bylo po 12, a o 13:30 jechalismy na urodziny Kyler'a (adoptowanego synka Dee i Marka, bardzo bliskich przyjaciol moich hparents, wiec podejrzewam, ze pare razy ich jeszcze wspomne). Pojechalismy wszyscy oprocz hmom, ktora musiala przygotowac kolacje, gdyz, pomimo iz konczy prace z kateringiem, przyjmuje zlecenia od znajomych itd.

Na miejsce dojechalismy w pol godziny. Na drzwiach domu wisiala kartka 'All the Superheroes are by the lake'. Takze zjechalismy 20m dalej do jeziora. W Michigan jest mnostwo jezior, wiec jest to popularne jak ktos mieszka nad jeziorem malym czy duzym. To jednak bylo calkiem spore, wiele osob plywalo na skuterach wodnych, wake boardzie, na takich pontonach, ktore ciagnela motorowka (tubing), ale takze duza czesc po prostu relaksowala sie na motorowkach. Jako, ze bylo dosyc goraco, postanwilam pojsc z hsis z powrotem do domu Dee i Marka, zeby tam przebrac sie w stroje. Wlasciwie nie poszlysmy, a pojechalysmy takim samochodem golfowym. Nawet sama prowadzilam!!! To bylo mega fajne. Potem troche porelaksowalam i pointegrowalam sie w wodzie, lezac na takich kolach- pontonach. Rozmawialam z pewnym malzenstwem, ktorzy byli calkiem spoko i jak wszyscy bardzo mnie ciekawi, wiec wypytywali mnie o wiele rzeczy. Wtedy tez poznalam Jessice, ktora okazala sie bardzo spoko, wiec do konca imprezy (a dokladniej momentu, kiedy musiala jechac, poniewaz mieszka bardziej kolo Detroit) trzymalysmy sie razem. Zjadlysmy lunch, a potem poszlysmy poskakac na takim dmuchanym zamku, to bylo super. W miedzyczasie byl takze fantastyczny tort, ktory yl zarazem pieky jak i smaczny. Nastepnie Kyler rozpakowywal prezenty, ale co ciekawe Dee siedziala kolo niego i skrzetnie zapisywala cos na poszczegolnych kartkach urodzinowych. Gdy zapytalam sie Jessici co ona tak wlasciwie robi, otrzymalam odpowiedz. Otoz do kazdego prezentu goscie daja kartke urodzinowa, na ktorej potem Dee zapisywala co od danych osob dostal Kyler, tak aby pozniej wyslac Thank-you card do kazdego z podziekowaniem za przybycie i prezenty.

Nastepnie, gdy emocje po prezentach lekko opadly, nastapil czas na PINIATE! Po kolei dzieci podchodzily i uderzaly kijem bejsbolowym piniate w ksztacie gwiazdy, ktora byla wypelniona cukierkami Will'ego Wonka (z Charlie i fabryka czekolady). Ja takze pare zgarnelam. ;)

Po jakims czasie, jak juz niektorzy poszli, Mark zabral nas na swoja lodke, a dokladnie na tubing (motorowka ciagnie ponton). To bylo genialne! Mielismy taki ubaw, ze nie wiem. Oczywiscie to bylo fajne, a zarazem strzaszne, bo balismy sie, ze sie przewrocimy. No i oczywiscie, za ktoryms razem sie wywrocilimy, ale nie bylo to specjalnie przyjemne. ;) Oczywiscie potem hbro sie bulwersowal, ze to wlasnie jest najlepsza czesc, no ale coz, zalezy co kto lubi. Jutro tez jedziemy do Dee i Marka, tym razem wszyscy, wiec na pewno bedzie ubaw. :D

Plus moja counselorka p. Barbara jest super, bo napisalam do niej maila o zmiane tego plany i juz mi zmienila (na szczescie udalo sie dopasowac godziny, wiec reszta lekcji nie ulegla zmianie)! Ona jest kochana, bo pomimo iz nie musiala tego robic (w koncu sobota, wiec ma wolne) to i tak mi pomogla. Takze od wtorku <w poniedzialek jest Labor Day- WOLNE> zaczynam z nowym planem, czyli zamiast Spanish 1 na czwartej godzinie mam Dance and Fitness!
















3 komentarze:

  1. Czyli codziennie, przez cały semestr masz te same lekcje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze marzyłam żeby być na takim prawdziwym amerykańskim przyjęciu urodzinowym! *_*

    OdpowiedzUsuń