American Dream ♥

6/12/2014

Home sweet home

Jestem juz z powrotem w domu! Wrocilam w poniedzialek, ale zanim opowiem jak mi tutaj musze sie cofnac do zeszlego piatku gdy jeszcze bylam w USA.

Piatek (06/06) byl ostatni dzien szkoly. Mialam egzamin koncowy z choru i z matmy, z ktorego dostalam 100/100 (przed chwila sprawdzilam!) Skonczylismy o 11, wiec ja, Nicy, Hannah i Claire poszlysmy na lunch do Thai Palace, czyli na tajskie jedzenie. Bylo pyszne. <3


Pierwszy raz jadlam tofu!

Claire i Nicy

Ja i Hannah

Po powrocie do domu pojechalam z moja host mom do Salvation Army, zeby kupic jakas duza walizke, poniewaz okazalo sie, ze nie uda mi sie spakowac. Na szczescie znalazlysmy idealna, wiec naprawde sie ucieszylam, poniewaz troche sie tym martwilam.

Ma walizka za $7.99

Po poludniu, okolo 18 przyjechala po mnie Astrid i Nicy, poniewaz jechalysmy na pool party do Leo (exchange studenta z Chile). Najfajniejsze, ze host tato Astrid przyjechal takim super starym i rozowym samochodem, wiec moglismy sie wozic. :P
Na imprezie bylo super, jak zwykle ta exchange student wiez dziala!

Super auto host taty Astrid

Astrid


Astrid, ja i Nicy

Astrid, ja i Nicy

Pool party

Po wielu staraniach udalo nam sie utrzymac ogien!

W sobote (06/07) byla moja impreza pozegnalna. Z rana ja, Jessie i moja host mom pojechalysmy na garage sale, bo odbywala sie w naszym sasiedztwie. Powiedzialam, ze nic nie kupuje, bo nie mam miejsca w walizce, ale jak zobaczylam to, to wiedzialam, ze musze miec...

.... nuty do piosenek z Glee <3

Po powrocie sprzatalismy i przygotowywalismy wszystkie rzeczy na impre.W miedzy czasie takze sie dopakowywalam i ogarnialam ostatnie rzeczy. Ogolnie punktem programu byly moje dwie ulubione rzeczy: lasagna i s'mores! <3 Oprocz tego ustawilam "stacje" przy ktorej kazdy wpisywal sie do mojego yearbook'a, podawal adres oraz bral jedna z moich contact cards z moim adresem domowym, emailem itd.

Stacja: contact cards i yearbook!

Pianki i graham crackers

Ice cones here!

Ludzie zaczeli przychodzic o 18. Moim celem bylo zrobienie sobie ze wszystkimi zdjec, wiec oto i one!

Z Sunny

Z Claire

Z Lauren

Z Haley

Z Astrid

Z Brandi

Z Jessie (moja host sis)

Z Hannah

Z Grace

Z Ania

Z Christy

Z Donovien

Z Erica

Z Annie

Z Tori i Summer

Z Mackenzie

Z Halla

Z Leo

Z Jenna

Z Emily

Z Nicy

Wspaniale bylo spedzic ten ostatni dzien z moimi najkochanszymi przyjaciolmi. Wszyscy swietnie sie bawili. Gdy zrobilo sie ciemno i troche chlodniej usiedlismy wokol ogniska i gadalismy w nieskonczonosc.

S'mores

Pieczemy pianki

Donovien i Erica... weird :P

Selfie!

Kochamy Haley <3

Donovien i Erica kradna nasze drewno!

More S'mores

S'moresowe selfie z Hannah

Haley z plonaca pianka


Impreza skonczyla sie okolo 23. Zostala tylko Hannah i Astrid, wiec poszlysmy na gore, bo chcialam im pokazac moj pokoj itd. Marudzilam tez, ze obie moje walizki sa za ciezkie i bede musiala placic i w ogole to jest frajerskie, ale nic nie moge na to poradzic. Gdy Astrid o tym uslyszala kazala mi otworzyc obie walizki i... zaczela mnie przepakowywac. Byla mega zdeterminowana i powiedziala, ze jestem glupia i nie bede placic $400 za za ciezkie walizki. Nie mam bladego pojecia jak ona to zrobila, uwazam ze jest po prostu master of packing, ale tak mnie przepakowala, ze obie walizki miescily sie w limicie!!! Jedyne co to oddalam jej moje slodycze i pare papierow ktore juz mi wyslala paczka. W ogole bylam tak mega szczesliwa jak nigdy. Po wszystkim wszystkie trzy zaczelysmy sie zegnac, plakac i przytulac. Dziewczyny wyszly ode mnie okolo 24:30, wiec po ich wyjsciu padlam niezywa.

Smutne, bo sie rozstajemy...

... ale wesole, bo wiemy, ze sie jeszcze zobaczymy!

W niedziele (06/08) poszlam do kosciola na 9. Po Mszy zobaczylam sie z paroma moimi kolezankami, wiec tez zdjecia obowiazkowe. ;)

Steph, Hannah, Renee, ja, Myah, Emma i Tess

Z Steph

W domu bylam okolo 10:15, a potem pojechalam z moja host mom po paczki na sniadanie. <3 Okolo 11 przyjechala jeszcze do mnie Hannah sie pozegnac. Taka kochana. <3 Powiedziala, ze wstala, ubrala sie i pojechala sie ze mna pozgnac! Smutno bylo, ale nie plakalysmy, bo wszystkie lzy stracilysmy dzien wczesniej wieczorem. xd

O 12 zapakowalismy sie do samochodu i ruszylismy na lotnisku. Po drodze moja host rodzinka zabrala mnie na froyo, co bylo super. Na pozegnanie zrobili wszystko co kocham: lasagne, s'mores i froyo. <3 

Froyo

Na lotnisku nie mialam zadnych problemow z nadaniem walizek. Wszystkie byly w limicie wagowym i jedyne co placilam to okolo $200 za dodatkowa walizke. Potem juz tylko musialam sie pozegnac z host rodzinka. Smutno bylo, bylo troche lez, ale dlatego nie mowilismy good bye tylko see you later. 

Z moja host rodzinka <3

"Goodbye is not forever, goodbye is not the end, it only means I will miss you until we meet again!"

I tak sie skonczylo. Przeszlam security i juz bylam w drodze do domu. Zdawalo mi sie to bardzo nierealne i dziwne, bo wydawalo mi sie ze przed chwila sie witala z moimi hostami, a tu juz ich zegnam...

Pierwszy lot mialam z Grand Rapids do Chicago. W samolocie siedzialam kolo dwoch kolesiow, ktorzy wlasnie skonczyli college i we wrzesniu ida do seminarium zeby zostac katolickimi ksiezmi. Przegadalam z nimi caly lot (okolo 45min). Okazalo sie, ze oni tez byli w Polsce- w Krakowie i Czestochowie. Ogolnie bardzo mili i cieakwi ludzie.


Juz widac Chicago

Kolejny lot, najdluzszy lot (8.5h) mialam z Chicago do Monachium. Wbrew pozorom jakos specjalnie sie nie dluzyl. Na poczatku ogladnelam jeden film "Prisoners," bardzo polecam, ale moze nie do samolotu, bo jest dosyc stresjacy- taki thriller. W miedzy czasie mielismy obiad/ kolacje. Tak przeminelo mi pierwsze okolo 3-4h. Potem postanowilam, ze postaram sie troche pospac. W ogole miejsce miealam super, bo przy oknie, ale poza tym obok mnie nikt nie siedzial i dopiero na siedzeniu przy alejce siedzial jakis pan. Takze to siedzenie po srodku moglam tez uzywac, oczywiscie sie dzielilam, nie zeby cos. Okolo 2h przed ladowaniem dostalismy sniadanie. Takze potem ogladnelam jeden odcinek "New Girl," a potem juz specjalnie nic nie robilam. 

Downtown Chicago z samolotu



Plane food

Juz prawie

W Monachium wyladowalismy o 10:20, a moj nastepny samolot byl 11:25. Mimo ze musialam przejsc jeszcze raz kontrole paszportowa to spokojnie zdazylam na moj ostatni lot, juz do Wroclawia. Lot przebiegl mi mozna powiedziec spokojnie, chociaz zaczal mnie bolec brzuch (ze stresu!), a gdy juz wyladowalismy to zaczelam sie lekko hiperwentylowac (pewnie tez ze stresu i goraca). Na szczescie nic nie zemdlalam ani nic. Dotarlam spokojnie to tasmy bagazowej, odebralam swoje walizki i skierowalam sie do wyjscia. 

Nastepny przystanek Polska

Szczerze to nie myslalam, ze bede plakac, ale jak zobaczylam cala moja rodzinke, babcie i dziadka oraz moje przyjaciolki to sie niezle rozplakalam. Zaczelam wszystkich przytulac, bo nawet nie moge opisac jak wspaniale sie czulam!!! Nawet nie snilam o takim powitaniu, najlepsze powitanie ever! Byl transparenty, balony, kwiaty, slodycze, tort i prezenty, no i oczywiscie najkochansi ludzie na swiecie!!! <3
Potem razem z moimi rodzicami i bracmi usiedlismy na chwile w kawiarni, zeby chwile pogadac zanim wrocimy do domu. Moj mlodszy brat nie mogl sie ode mnie odkleic! <3

Z Jasiem

Z Mackiem i Jasiem

Z Tatem i Jasiem

Z Mama i Jasiem

Tort zrobiony przez Kasie <3

Prezent od Madzi <3

No to sie rozpakowujemy xd

Ogolnie nie czuje zadnego jet lagu, nie jestem chodzacym zombie, wiec strasznie sie ciesze. Moja radosc i entuzjazm powstala w US jeszcze sie trzyma. ;) Jedyne co z czym mam na razie problemy to jezyk. Mam troche trudnosci z wyslawianiem sie, ale juz w sumie nie jest tak zle. Na poczatku wrzucalam angielski slowko co chwile, ale teraz juz jest okej. Co do moich planow, gdzie do szkoly itd to napisze osobnego posta, bo juz mnie reka boli. xd