American Dream ♥: Welcome to Florida

4/05/2014

Welcome to Florida

Na srode czekalam z niecierpliwoscia, poniewaz byl to dzien sadu. Roger mial kontrole lekarska i wtedy mialo sie wszystko okazac; czy moze jechac czy nie. Gdy wrocily z wizyty byli bardzo radosni, jednak mimo to probowali mnie nabrac (oczywiscie sie nie dalam!). Powiedzieli, ze Roger nie moze wskoczyc do samolotu... ale to oczywiste, on nie moze NIGDZIE wskakiwac, duh! Takze wszystko bylo jak trzeba i werdykt byl: Jedziemy!!!

Niestety do przedwyjazdowych nieszczesc dolaczylo moja hostmama, ktora sis baaaardzo zle czula i byla przekonana, ze to przeziebienie. Jednak moj hosttato byl przekonany, ze to zatrucie pokarmowe z japonskiej restauracji Wild Chef, w ktorej jedli lunch w poniedzialek. Co sie okazalo na koniec? Moja hmom przegladala facebooka i natrafila na artykul pt."Wild Chef zamkniety z powodu wielu raportow zdrowotnych." Nie mogkismy uwierzyc. Moj hdad nie droczyl sie z moja hmom, on mial racje. Nawet Departament Zdrowia sie w to zaangazowal i na nastepny dzien grzmili o tym w wiadomosciach. Na szczescie na drugi dzien juz czula sie lepiej, a na trzeci to prawie calkowicie zdrowa.

Wczoraj (4/4) wstalismy okolo 6 i juz o 7 bylismy w drodze na lotnisko. Wszystko poszlo gladko, nie bylo kolejek ani nic, wiec bylismy duzo przed czasem. Gdy dotarlismy na lotnisko powitali nas ludzie ze sniadaniem i jakimis akcesoriami oraz psami odstresowujacymi. Jest to akcja, ktora organizuja co roku w spring break, nazywa sie to Passenger Appreciation Station. To bylo super mile! Po security check poszlismy do naszej gate i zaczelo sie czekanie. Na dworze pogoda okropna, bo padalo i byla gesta mgla. Nasz samolot zostal przesuniety o cala godzine, z 10 na 11, wiec zaczelismy sie denerwowac, ze nie zdarzymy na nasz lot z Washington DC do Orlando. A wlasnie musze zaznaczyc wazna rzecz, jako ze uzywalismy punktow mojego htaty zeby zakupic bilety, ja, Roger i hdad jechalismy razem jedna trasa, a Jessie i hmom druga, takze mielismy sie spotkac dopiero w Orlando. Troche zestresowani zaczelismy czekac. Gdy zaczela zblizac sie 10 nasz lot zostal zmieniony na 10.30, a w koncu na 10.15, wiec odetchnelismy z ulga. W Washington DC doslownie bieglismy do naszego gate'a, a,e wszystko zdazylismy i juz o 12.30 bylismy w powietrzu. Wyladowalismy okolo 15, oebralismy bagaze i poszlismy cos zjesc. Jak sie okazalo Jessie i moja hmom mialy wiele komplikacji i ich samolot wyladuje w Orlando dopiero o 20. Dlatego postanowilismy odebrac zarezerwowany samochod i pojechac do domu dziadkow (rodzicow mojego hdad, u ktorych tutaj sie zatrzymujemy). Moj hdad pojechal odebrac dziewczyny z lotniska okolo 19, a my zostalismy. Niesamowite, tak pozno a my siedzielismy na zewnatrz. Gdy dziewczyny w koncu dotarly, wyemigrowalismy wszyscy na zewnatrz i zamowilismy pizze. Bylo cudownie, cieplutko i ogolnie miodzio. Ikomu nie chcialo sie wracac do srodka, ale okolo 23 wszyscy padli, wiec zgodnie poszlismy spac. ;)

Dzisiaj (5/4)wstalismy okolo 8, bo na 9.30 jechalam razem Jessie, moja hmom i babcia na pedi. Jak cudownie obudzic sie i musiec wlozyc tylko 2 czesci ubioru- szorty i bluzke. Nadal nie moge uwierzyc, ze tu jestem. Jestem szczesciara, ze mam taka super host family, ktora zabiera mnie w takie miejsca! ♡ Na pedi oczywiscie bylo super, moj hot pink lakier napelnia mnie radoscia. Czuje sie jak w Turcji albo na Cyprze. Taka jest tu wlasnie pogoda!! Po pedi i krotkich zakupach wrocilismy do domu. Ja i Jessie od razu wskoczylysmy w kostiumy kapielowe i zaczelysmy nasze opalanie. Tak, moim celem jest opalenizna, ale przede wszystkim wyssanie tak duzo slonca jak to tylko mozliwe! ♡ Przez pare godzin prznosilysmy sie z lezaczka do basenu grac w siatkowke, potem znowu na lezaczek i tak w kolko.

Okolo 17 pojechalismy do Old Town, czyli do starego miasta, ale nie jakiegos zabytkowego tylko zaaranzowanego jak z lat '80. Bylo fantastycznie! Na dodatek odbywal sie tam pokaz starych samochodow. W sensie kazdy z jakims zabytkowym autem mogl przyjechac i prezentowac swoj samochod. Tyle zabytkowych samochodow w jednym miejscu- raj dla mojego htaty j Rogera, ktorzy uwielbiaja samochody. Odwiedsilismy oczywiscie pare sklepow, a potem jak juz wszyscy byli glodni fo pojechalismy do Golden Corral. Naprawde lubie ta restauracje, bo to jest bufet, wiec jesz co chcesz i ile chcesz, ale to jest niemozliwe jak duzo sie tam je. Pod koniec juz nie moglam. Bufety zabijaja moj zoladek. :P

Po powrocie jak zwykle chillowalismy sobie na zewnatrz. Jak cudownie moc siedziec na swiezym powietrzu po 22! Okej, wiem ze jestem tu dopiero drugi dzien, ale kocham to miejsce. To juz postanowione: bede studiowac w jakims cieplym miejscu. Nie ma opcji zebym zostala w jakims zimnie czy cos, o nie! Moje przeznaczenie to slonce i plaza!!! ☆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz