American Dream ♥: Greenfield Village

5/04/2014

Greenfield Village

Zeszly tydzien zlecial bardzo szybko. W czwartek (5/01) mielismy miec kolejny mecz, ale niestety okropnie padalo, wiec mecz odwolany. 
W piatek (5/02) zwykly dzien oprocz tego, ze na anatomii robilismy sekcje serca owcy!!! Bylo fantastycznie! Hannah po raz pierwszy nam pomagala, w sensie DOTYKALA, bo wedlug niej to ochydne i podczas poprzednich sekcji nie odwazyla sie niczego dotykac. ;) Smutna rzecza z piatku bylo to, ze nie moglam pojsc na trening, poniewaz.... pojechalam na wycieczke! 

Po szkole okolo 17 przyjechala po mnie koordynatorka, potem odebralysmy inna exchange student- Anne z Rosji i jej host mame i wyruszylismy do Detroit! W hotelu bylismy po 20. Juz czekala na nas reszta exchange studentow. Nadal nie moge w to uwierzyc, ale za kazdym razem gdy poznaje jakis nowych exchange studentow to po 5min jestesmy jak najlepsi przyjaciele! Wydaje mi sie, ze to przez jakies magiczne exchange student connection! Takze poznalam wspaniala Kristine z Kirgistanu, Cristine z Molodovej, Siri z Norwegii i Skyler, ktora jest Amerykanka- host siostra Siri, ale tez byla super! Po krotkim spotkaniu z naszymi koordynatorami, siedzialysmy w lobby i gadalysmy do po 11! W koncu dorosli kazali nam isc spac, bo jutro mielismy byc na sniadaniu o 7... taaaak jasne. ;)

W sobote (5/03) sniadanie bylo cudowne. Ogolnie sniadanie jest dla mnie najlepsza czescia dnia- wydaje mi sie, ze juz to wczesniej gdzies pisalam, ale nie zaszkodzi napisac jeszcze raz- I'm breakfast lover!
Po ogarnieciu wszystkiego i zapakowaniu sie do samochodu ruszylismy do muzeum Henrego Forda i Greenfield Village. Do lunchu bylismy w muzeum Forda i jak sie domyslacie mielismy mnostwo zabawy! Na lunchu chwile odpoczelismy, zaspiewalismy "Happy Birthday" dla Kristiny, poniewaz miala urodziny i ruszylismy dalej. Mielismy okolo 3h na ogarnieciu calej Greenfield Village, czyli takiej wioski przedstawiajacej duzo historii USA. Naprawde ciekawie, duzo atrakcji, zreszta jak zwykle. Amerykanskie muzea sa naprawde interesujace, ale takze bardzo duze i dla mnie troche przytlaczajace iloscia eksponatow (to dobrze, oczywiscie!). Jedyna smutna rzecza jest to, ze niestety nie ma sie czasu na zobaczenia wszystkiego dokladnie. Ale to nic, zobaczylismy tyle ile sie dalo i bylo fantastycznie.






Rebele w samolocie!

Look, that's Henry Ford!

Thomas!!!

Greenfield Village

Od lewej: Cristina, Skyler, Kristina, Anna, Ja i Siri <3



Ja i Kristina

Z powrotem bylismy okolo 21:30 z czego sie strasznie cieszylam, poniewaz bardzo chcialam zdazyc na fajerwerki, ktore zaczynaly sie o 22. Z jakiej okazji? Tulip Time!!! Tak, w koncu sie zaczelo "Fried Food Festival." Zartuje, tak nazywaja ten festiwal tutejsi, poniewaz w trakcie Tulip Time jest mnostwo jedzenia smazonego w glebokim tluszczu, czyl z panierka, np. Oreo, ogorki kiszone itd. Musze wszystkiego sprobowac i zdam raport. Najbardziej intrygujace sa deep fried Oreo haha. Fajerwerki byly fantastyczne, chociaz troche pomarznelismy, ale warto bylo. W czwartek jak nie bedzie padac mamy lekcje do okolo 12 i jestesmy zwolnieni na uroczysta parade z okazji Tulip Time w downtown! Trzymac kciuki, zeby nie padalo! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz