American Dream ♥: Mother's Day

5/11/2014

Mother's Day

Dzisiaj w USA jest obchodzony Dzien Matki, ale ja musze sie cofnac w czasie do piatku i opowiedziec wszystko!

Okej, w piatek (5/09) pogoda byla po prostu niewyobrazalna. Cale przedpoludnie padalo, grzmialo, dlatego nasz mecz zostal odwolany. Jednakze po szkole piekne sloneczko, cieplutko- korty suche! Meczu nie mozna bylo "odnowic", dlatego wiekszosc poszla do domu. Zostalam ja i 6 dziewczyn, zbombardowalysmy naszego trenera telefonami, zeby tu przyjechal, bo chcemy pograc. Matt (nasz trener) w koncu sie pojawil i moglismy sobie pograc. Jak zwykle bylo mega! Okolo 18 moj hdad zawiozl mnie do mojej kolezanki Anny z Rosji, poniewaz organizowala ona impreze pozegnalna, poniewaz ona wyjezdza juz we wtorek. To wszystko dlatego, ze musi pisac jakies testy po powrocie. W kazdym badz razie bylo mega. Pozanalam wiecej exchange studentow. Troche smutno bylo na koniec, bo juz tez poczulam, ze moj wyjazd zbliza sie do konca. :( Wylatuje 8 czerwca, a impreze pozegnalna organizuje 7. Wlasnie dzisiaj rozmawialam z moimi hrodzicami. Oni sa super, impreza bedzie genialna- z lasagna i s'mores! <3

Kat i ja na tensie

A oto nasze zdjecia druzynowe! Dostalam je wlasnie w piatek! :D




Good-bye, Anna (dziewczyna w niebieskiej sukience)

Stay Fierce!

W sobote (5/10) ciag dalszy Tulip Time! O 14 byla glowna parada, o wiele wieksza niz w czwartek, dlatego Hannah odebrala mnie okolo 13, zebysmy zdazyly. Jej rodzice mieli miejscowe, wiec cala, 2-godzinna parade ogladalam z zainteresowaniem. Szczerze powiem, ze bardzo podobaja mi sie te parady. Po zakonczeniu pochodzilysmy troche po downtown. Wtedy sprobowalam jablko w karmelu i orzechach oraz oreo w ciescie i glebokim tluszczu- pyyycha! Ciesze sie, ze to juz koniec, bo to Carnival food jest mega niezdrowe- gwarantowany zawal serca. Oprocz objadania sie odwiedzilysmy pare sklepow i ogolnie pospcerowalysmy. W domu bylam okolo 19- akurat na kolacje. Na dworze od paru dni jest jakies 20-30 stopni, wiec mielismy grilla, a pozniej ognisko ze s'moresami! <3















Deep fried Oreo <3

Oreo w tlusczu= mniam :P


Dzisiaj (niedziela 5/11) Mother's Day, dlatego wszystkiego najlepszego Mamy! <3 Poszlismy rodzinnie na 9 do kosciola, a potem do Macatawa Legends, czyli taki "klub" (pole golfowe + fitness club + restauracja), w ktorym moi hrodice maja czlonkostwo, gdzie odbywal sie specjalny Mother's Day Brunch. Brunch jest to polaczenie sniadania (breakfast) z lunchem, czyli po prostu sniadanie o 11. ;) Byl wspanialy bufet, wiec zjedlismy duuuzo- bylo pysznie! Tam tez spotkalam Hannah z jej rodzinka, oni tez przyszli na brunch z okazji Dnia Matki. Mimo to Hannah nie byla az tak szczesliwa, poniewaz ona nie rozumie tego calego brunchu, wedlug niej to nie ma sensu! ;)



Po powrocie do domu razem z moja hsis- Jessie pojechalam na rowerach na plac zabaw. Potem ona nauczyla mnie robic takie super proste bransoletki z muliny (zrobilam ju 2.5!). Nastepnie Jessie znalazla swoj Easy Bake Oven, czyli taki piekarnik dla dzieci. Ogolnie fajny pomysl, choziaz potem sie dowiedzialam, ze wszystko sie piecze dzieki... zarowce. Teraz juz wiem dlaczego nasze wypieki byly takie "pyszne." Mialysmy dobre checi, to sie liczy- to wszystko dla mamy! Probowalysmy takze zrobic wlasne lody, ale w koncu sie poddalysmy i postanowilysmy, ze zrobimy z tego milkshakes. 







Dzisiejszy dzien byl naprawde fantastyczny. Tak sie ciesze, ze pogoda tez nam dogadza. Przez jakies 3 ostatnie dni bylo jak w lecie, wszyscy czuja juz wakacje. I to prawda, koniec roku sie zbliza, nieuchronnie, a wraz z nim moj powrot do Polski...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz