Jakoś długo się zabierałam za ten post, ale już jest. ;)
Mój wyjazd coraz bliżej, dlatego mój tato pod koniec maja
zakupił mi bilety lotnicze. Wylatuje 18 sierpnia, a moja droga będzie wyglądała
tak, jeżeli nic się nie zmieni:
Wrocław --> Monachium
Monachium --> Toronto (Kanada)
Toronto --> Grand Rapids (USA)
Wylatuje o 7:30, a planowany przylot do USA mam o godz. 18:35, więc wydaje mi
się, że będzie dobrze. Godziny odlotów też mam spoko, więc nie będę musiała
biegać od terminala do terminala (mam nadzieję).
Walizki kupiłam wcześniej, ale nie zdążyłam się jeszcze nimi
pochwalić. ;) Ta duża to bagaż zwykły, a ta mniejsza to podręczny. Jak pytałam
dziewczyn, które są teraz na wymianie, to mówiły żebym nic nie brała, bo tam
się dziko obkupię ;) . Mam pomysł, żeby połowę dużej walizki wypchać moimi
rzeczami, a drugą połowę folią bąbelkową, no ale zobaczymy, wyjdzie w praniu.
A teraz przedstawię Wam historię życia. Byłam na próbach
tuberkulinowych (potrzebne są do Stanów),
a potem 3 dni później byłam na ich sprawdzeniu. Na początku obrzęk mierzyła mi lekarka, ale potem jeszcze pielęgniarka <nie wiem po co> i okazało się że średnica mojego obrzęku to 15mm, a norma to 10mm. I wtedy ta pani powiedziała „No nie wiem czy pojedziesz do tych Stanów, nie wiem czy cię wpuszczą”. To był dla mnie wielki szok, po prostu w jednej chwili stałam się mega wściekła, a łzy stanęły mi w oczach. Dlatego też od razu wyszłam z tego szpitala. Oczywiście ta kobieta skutecznie zniszczyła mi humor i chodziłam zła. Moja mama postanowiła zadzwonić do Perfectu (biura, z którego jadę na wymianę), aby dopytać się o co chodzi, ponieważ ta świetna lekarka nic nam nie powiedziała. W odpowiedzi moja mama usłyszała, że ta lekarka jest jakaś niekompetentna i na następny raz niech się nie wypowiada na tematy, o których nie ma pojęcia. Pan nas uspokoił, gdyż oznajmił, że wszystkie badania lekarskie
i zaświadczenia idą do szkoły. Nikt na granicy nie będzie sprawdzał jaki miałam obrzęk próby tuberkulinowej. Szczególnie, że jestem zdrowa, prześwietlenie płuc idealnie i wszystko jest w porządku.
a potem 3 dni później byłam na ich sprawdzeniu. Na początku obrzęk mierzyła mi lekarka, ale potem jeszcze pielęgniarka <nie wiem po co> i okazało się że średnica mojego obrzęku to 15mm, a norma to 10mm. I wtedy ta pani powiedziała „No nie wiem czy pojedziesz do tych Stanów, nie wiem czy cię wpuszczą”. To był dla mnie wielki szok, po prostu w jednej chwili stałam się mega wściekła, a łzy stanęły mi w oczach. Dlatego też od razu wyszłam z tego szpitala. Oczywiście ta kobieta skutecznie zniszczyła mi humor i chodziłam zła. Moja mama postanowiła zadzwonić do Perfectu (biura, z którego jadę na wymianę), aby dopytać się o co chodzi, ponieważ ta świetna lekarka nic nam nie powiedziała. W odpowiedzi moja mama usłyszała, że ta lekarka jest jakaś niekompetentna i na następny raz niech się nie wypowiada na tematy, o których nie ma pojęcia. Pan nas uspokoił, gdyż oznajmił, że wszystkie badania lekarskie
i zaświadczenia idą do szkoły. Nikt na granicy nie będzie sprawdzał jaki miałam obrzęk próby tuberkulinowej. Szczególnie, że jestem zdrowa, prześwietlenie płuc idealnie i wszystko jest w porządku.
Także gdyby któraś osoba miała nieprawidłową próbę niech się nie martwi i nie
przeżywa, bo to nie przeszkodzi w spełnieniu wielkiego marzenia jakim jest rok
w USA.
Właśnie po tym co mi ta pani doktor powiedziała, zdałam
sobie sprawę jak bardzo pragnę tej wymiany. Zaczęłam myśleć, co by było gdybym
nie pojechała …. I po prostu nie mogłam sobie wyobrazić ;D .
A i jeszcze fajny link dla wymienników z pytaniami do Host
Family, które warto zadać, gdy już będziemy na miejscu. Ja mam zamiar z tego
skorzystać.
Sample Questions to Ask Your Host Family
Sample Questions to Ask Your Host Family